Z.11. Sny i wizje Mirjan
Przedstawiony zeszyt jest wyjątkowy, chociażby ze względu na zawarty
w nim mistycyzm. Już prawie od początku osobowego spotkania Pana przez Mirjan
została ona obdarowana wizjami. Poza dużą ich liczbą występuje także duże
zróżnicowanie treści. Począwszy od obrazów, po-przez symbole, do poszczególnych
postaci (występujących pojedynczo i grupowo). Zróżnicowanie dotyczy też czasu
otrzymania wyjaśnienia wizji (od natychmiastowego do kilku lat). W trakcie
niektórych wizji Mirjan ma łaskę prowadzić rozmowę z osobami, które jej się
ukazują. W wizjach Mirjan ukazuje się Pan Jezus w całej postaci lub Jego
niektóre części ciała. Widzialny jest jako Miłosierny Łagiewnicki, czy też
Miłosierny, ale z jednym złotym promieniem wychodzącym z Jego Serca do serca
Mirjan; ukrzyżowany; zmartwychwstały. Pan ukazuje się w różnej scenerii:
w Jerozolimie na drodze krzyżowej, na krzyżu, w plenerze górskim. Różne są też
zbliżenia Mirjan do postaci Pana: Oblicza, Głowy, Ramienia, Serca, Stóp.
Podobnie się ma zbliżenie Pana do Mirjan: do jej ramienia (na nim nosi
Ciało Pana umęczonego i zmartwychwstałego oraz Dzieciątka); do serca;
na jej kolanach. Widzi Go w Piecie i jako Oblubieńca. Ciekawą wizją,
a zarazem darem, jest kropla Krwi Pana, którą otrzymuje do serca i na
swą prawą dłoń, a na lewą – znak krzyża. Osoby z Trójcy Świętej występują
w jej wizjach w postaci symboli: Oko, jako symbol Opatrzności Bożej;
trójkąta w kole słońca jako symbol Majestatu Ojca; zarys gołębia
na Hostii Świętej, jako symbol Ducha Świętego; silne światło na monstrancji
jako symbol herbu Pana Jezusa; nadzwyczajnej Hostii; czy też kopuły
jako opieki Nieba. Często też widzi Mirjan postać Matki Bożej, zresztą
była to jej pierwsza wizja. Podobnie jak w przypadku Syna, Matka Boża
pojawia się jako Częstochowska, Medziugorska. Kolejnymi, pojedynczymi
osobami w jej duchowym widzeniu są postaci: św. o. Pio, św. Jadwigi królowej
, św. Faustyny, Anioła Stróża, Anioła Pomocnego KMM, oraz dusze zmarłych
śp.: Jana Pawła II, rodziców, ks. Józefa, Fryderyka Chopina. Oprócz nich
ma wizje Nieba: niezliczonych rzesz świętych, błogosławionych, modlących się;
orszaku rycerskiego, aniołów; dusz czyśćcowych; serc wiernych z całego świata,
które oddawała Matce Bożej. Wśród zbiorowych postaci ma wizję papieża,
biskupów i duchownych zgromadzonych na Placu Św. Piotra w Rzymie,
nad którymi zobowiązana była odmówić przekazaną jej modlitwę.
Ujrzała też wąską bramę, przez którą przechodzą Polacy, kulę ziemską
oglądaną z góry, granice Chin na kuli ziemskiej oglądane jak gdyby z samolotu.
Nieraz w wizjach towarzyszyły jej różne zjawiska świetlne: począwszy
od światła przedstawionego w przepięknych barwach; jasność; błyskawice;
wielka kula, po otwarciu której wypłynęło wielobarwne światło, trudne do
opisania przez nasze zmysły. W 2008 r. wprowadził widziadło, jak to Sam
określił, które scharakte-ryzował, ale nie nazwał. Ciekawym była też wizja
‘pustych ram’ obrazu Pana Jezusa Miłosiernego i wytłumaczenie tego widzenia
. Oprócz wizji towarzyszyły jej też obrazy w snach, które można określić jako prorocze.
(12.05.1996r., Zakopane, Kapliczka na Gubałówce)
M.: (Widzenie) Przyjechałyśmy (z J.) na górę kolejką
i skierowałyśmy się do kapliczki. Usiadłyśmy i odpoczywałyśmy na drugiej ławeczce
przed wejściem. Powierzyłyśmy ten dwudniowy odpoczynek Panu Bogu, prosząc, aby Sam
czynił z nami to, co zamierza. Kiedy modląc się, uznałam wewnętrznie swą gotowość
do pisania, nagle ujrzałam duchowo postać Pana Miłosiernego przed sobą, siedzącego
na pierwszej ławeczce (oddalonej o ok. 0,5 m od nas), w popielato-beżowej,
prostej szacie. Ręce Jego spoczywały na ławce. Spokój, cudowny spokój i miłość
płynęły od postaci. Nie byłam zdziwiona, a raczej ogarnięta cudownością tej
sytuacji i wydaje mi się, że mój umysł wyłączył się na ten czas..
(9.07.1996r., Medziugorie, Miejsce noclegu)
M.: (Widzenie) Po błogosławieństwie poszłyśmy z J. do hotelu.
Byłyśmy dziwnie zziębnięte i niezwyczajnie zmęczone. Była straszna wichura, a my
o 1930 upadłyśmy bezwładnie na łóżka, nie mogąc nawet sięgnąć po szklankę wody.
Około 2050, w półśnie, ujrzałam Matkę Bożą błogosławiącą mnie i mówiącą do mnie,
lecz nie rozumiałam, co mówi. Zaczęłam więc upraszać, że „jeszcze tylko chwilkę
pośpię… tylko chwilkę” (to był tak głęboki sen!), gdy nagle zerwałam się
całkiem przytomna, rozumiejąc Jej obecność i chęć przekazu słownego. Było ciemno
w pokoju, a ja w dziwny sposób znalazłam wszystko, co potrzebne do pisania. Pismo
było czytelne i prosto utrzymane w linijkach, mimo że nic nie widziałam. Mateńka
ukazała mi się w pięknej, niebieskiej, spływającej, długiej szacie i w piękności
promiennej, a wszystko wokół promieniało srebrzyście. Chwilę widziałam Jej cudną
postać, gdzieś jakby u góry, a w sercu pozostały Jej słowa, które pisałam.
W tym czasie J. spała bardzo mocno, a gdy przebudziła się, dalej chciała spać,
nie była w stanie się podnieść. Ten bezwład ciała był zadziwiający, niezwykły.
Wichury już nie było. Zaraz też usłyszałyśmy powracających do domu pielgrzymów.
Odmówiłyśmy różaniec przy świeczkach.
Nazajutrz obudziłam się w modlitwie i znów zobaczyłam Ją schodzącą od strony
okna jako niewielką figurkę, a później w naturalnej postaci przede mną tak
, że widziałam przed sobą szatę biało-niebieską i odczuwałam Jej błogosławieństwo
nad moją pochyloną głową. Ujrzałam, jak przepływa w stronę J., zatrzymuje się
i błogosławi, a następnie staje się małą postacią w obłoczku przy oknie i wszystko
zanika. Tylko w moich oczach były łzy jako znajomy mi znak w chwilach zbliżeń.
(26.03.1997r., Kraków, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia)
M.: (Widzenie, Wielki Tydzień) Pan ukazał mi SweStopy krwawiące,
zbolałe, nigdy takich nie widziałam, a przecież wiele razy patrzyłam na Nie,
namalowane na obrazie.
W swej duszy przeżyłam drogę krzyżową! Pokazał mi Pan, jak trzeba iść za Nim,
jak ta droga wygląda… i szłam, idąc znanymi mi już ulicami Jerozolimy na
Golgotę, za Nim, dźwigającym krzyż, cierpiącym i spoglądającym za nami,
czy aby za Nim podążamy, a On tego tak pragnie. Cóż to za Męka, Jezusie!…
Jezu! Każdy kamień tej drogi krwawy jest, a każdy kamień trzeba przekroczyć
na tej drodze – każdy oddech, tchnienie Twe zawiera w sobie. Jezusie! Tylko
Ty mogłeś to uczynić w ofierze Miłości – Ty, Syn Boży, i tylko Matka Twoja
mogła znieść ten miecz boleści!… A stojąc już u Stóp Twych skrwawionych,
boleśnie sczepionych, bezlitośnie, nie pojmuję Twej Męki, po ludzku nie mogę,
bo niemożliwe! Kiedy patrzysz na mnie z wysokości krzyża, kiedy patrzysz,
Panie, wołam do Ciebie, krzycząc o wspomożenie Cię do tych, którzy są blisko,
a nie chcą zobaczyć Twej Męki. O, gdyby choć zechcieli usłyszeć jęk, zobaczyć
ból i Twe cierpienie, może zmieniliby swe życie. A oni grali w kości, szarpali
się o Twe szaty!… O, Panie! Jak pozwalasz na to?!…
(12.10.1997r., Kraków, Kościół Stygmatów św. Franciszka)
M.: (Widzenie) Po Komunii św. zobaczyłam jasność, a z niej wyłoniła się
zbliżająca się ku mnie cudowna postać. Wiedziałam, że to jest Pan Jezus.
Postać była ubrana w jasno-beżową szatę, a jasne włosy opadały na ramiona
– wszystko w harmonii i pięknie. Wokół rozlewała się miłość, łagodnie
obejmująca całe moje wnętrze. Tło stanowiły dwa łukowate podcienia. Całą
sobą uczestniczyłam w tym cudownym spotkaniu. Po chwili Pan powiedział:
Pan Jezus: Zawsze, od tej chwili, od tego momentu, możesz Mnie zobaczyć,
kiedy wołać sercem Mnie będziesz.
M.: A gdy widzenie zakończyło się, łzy zalewały całą
moją twarz. Bardzo pragnęłam, by widzenie trwało…
Po jakimś czasie dowiedziałam się, że zamurowano wejście w nowym
kościele parafialnym, co utworzyło miejsce na kapliczkę. Gdy później
ujrzałam to miejsce, przypomniało mi się to widzenie. W tle postaci Pana Jezusa były łuki podcienia i tu uzyskano ten sam efekt
architektoniczny. Miałam pewność, że to utworzył Pan, by namalowany
obraz Miłosierdzia Bożego mógł mieć swe miejsce, którego dotychczas nie było.
(1/2.11.1997r., Kraków, W domu M.)
M.: (Sen) Śniłam, że obok mnie, po jednej i drugiej stronie,
stali w kolejce jacyś ludzie. Było ich bardzo dużo i po kolei
podchodzili do mnie, na przemian całując mnie w policzki. Czułam,
że to zaczyna być nużące i zaglądnęłam w ten tłum z jednej i drugiej
strony kolejki i spostrzegłam niekończącą się kolejkę tych osób
, dziękujących mi za coś, czego nie rozumiałam. Obudziłam się nagle
i wiedziałam, że ten sen miał jakieś znaczenie. Poprosiłam więc
o wyjaśnienie Pana Jezusa, który mi odpowiedział:
Pan Jezus: Twoja jedna prośba… a tyle dusz!
M.: Dzięki Ci, Panie, za wysłuchane modlitwy za dusze przebywające w czyśćcu i za ich uwolnienie!
(30.12.1997r., Kraków, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia)
M.: (Widzenie) W Sanktuarium na Hostii Najświętszej zauważyłam zarys gołębia, w moim rozumieniu był to Duch Święty. Za chwilę też ujrzałam zarys Matki Bożej Częstochowskiej i później znów zarys gołębia!
(17.06.1998r., Kraków, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia)
M.: (Widzenie) W Filharmonii, w czasie koncertu, duchowo ukazała
mi się Jerozolima i droga krzyżowa. Szłam drogą boleści za Panem Jezusem
dźwigającym ciężki krzyż, odczuwając obecność Matki Najświętszej.
Zaprosiłam wszystkich na tę drogę – bliskich, znajomych, cały naród…
Widziałam rozpostarte Ciało Pana przybijane do krzyża, słyszałam krzyki,
wrzaski, zdenerwowanie, potem ujrzałam Go na krzyżu, zawiśniętego
pomiędzy Niebem a ziemią. Wszystko to widziałam w popielato-szarej tonacji,
tylko Krew miała kolor czerwony! Wówczas wynagradzałam Jego cierpienia,
a wiedząc, że nie zdołam sama tego uczynić, znów zaprosiłam wiele dusz
Jemu wiernych! Cały ten czas widzenia tylko ja mówiłam do Pana. Gdy
zaległo milczenie w mojej duszy, choć orkiestra grała, nagle doszedł
do mnie mocny krzyk – Pomóż Mi!… Ten krzyk – to wezwanie Pana Jezusa
– było dla mnie wstrząsem! Jakże to Bóg Sam mnie, nędzną, woła, woła
o pomoc. Jak Mu pomóc, jak?… I przyszło światło w tej sprawie!
Przecież wyzwalać mi trzeba dusze z ciemności, by wielbiły Jezusa,
by doprowadzać do Niego, a nade wszystko – sprawa Intronizacji Chrystusa Króla!
Wtedy znów miałam widzenie: jestem z kilkoma osobami w kaplicy adoracji
w kościele oo. Jezuitów. Modliłam się słowami modlitwy otrzymanej
od Matki Najświętszej, a dotyczącymi spraw Intronizacji i tych,
którzy są temu szczególnie przeciwni. W następnym dniu miałam jechać
do Częstochowy, lecz zrezygnowałam z wyjazdu, wiedząc dobrze,
że potrzebna będzie ta modlitwa w kaplicy i po to było wezwanie Pana Jezusa.
Rzeczywiście – była potrzebna…
(22.09.1998r., Kraków, W domu M.)
M.: (Widzenie) Duchowo zobaczyłam wąską, cienką bramę,
a przez nią wchodzących Polaków. Przejście było łatwe, choć brama ciasna,
a poza nią można było zobaczyć promieniowanie serc polskich na inne narody.
Wiele jeszcze spraw przyszło mi w wypraszaniu. Dziwiłam się, że głębokim
schyleniem głowy można prosić o tak wielkie rzeczy.
(4.03.1999r., Kraków, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia)
M.: (Widzenie) Jezu Miłosierny, Rabbuni! Podniosłeś mnie,
marną i nędzną sługę Twoją, do Ramion Swoich i tak zostaję przy Tobie!
Dziękuję Ci, że mogę trwać duchem tak blisko Ciebie, a na krzyżu.
Kocham Cię, Jezu! Przez ofiarowanie cierpienia mego uniosłeś
mnie tak, że mogłam ujrzeć Twe bolesne Oblicze, Jezu mój!
Jestem przy Tobie i nie umiem mówić. Serce me olśnione Twoją
bliskością nie jest w stanie wyrazić ogromu miłości, którą mieści,
a dla Ciebie w ofierze przeznaczoną. Bądź uwielbiony!
(21.05.1999r., Kraków, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia)
M.: (Widzenie) W Hostii Najświętszej widziałam Oko, klęcząc
cały czas, widziałam wyraźnie. Zapytałam Pana Jezusa, w jakim celu
jest mi ukazane i to tak wyraźnie. …Opatrzności Boża, czuwaj nad nami!
Miłości Boża, bądź w nas!
Pan Jezus: Dziś ukazuję ci, jak czuwający jestem nad wami wszystkimi.
Dobrze zobaczyłaś to, co chcę ukazać tobie. Opatrzność to wielki
przymiot Boga Samego w Trójcy, wielce wspomagający was w każdej
dziedzinie waszego życia, nigdy nie opuszczający was, dzieci Moje!
Ukochana Ma dziecina dojrzy wszystko to, co chcę jej ukazać,
a znaki Moje coraz wyraźniejsze będą, zapowiadane tobie uprzednio.
Będziesz je miała, ty będziesz spostrzegać i dla innych one będą,
choć nie wszyscy je zobaczą. Nic tobie nie przeszkodzi w tym,
że inni nie będą świadomi znaków, które ty widzieć będziesz.
Na nic nie zważaj, a odczytuj je w głębi swego ducha,
który prawdą i w Prawdzie jest!
(26.08.1999r., Częstochowa, Jasna Góra)
M.: (Święto MB Częstochowskiej) W czasie Mszy św., w modlitwie,
duchowo znalazłam się bardzo blisko Matuchny. Nagle ujrzałam
Ją siedzącą z małym Jezuskiem. Przybliżyłam się do stóp i szaty
i tak chwilę trwałam. Wówczas usłyszałam zaproszenie, by zająć
miejsce na Jej kolanach. Moja bojaźliwa dusza nie mogła na to
przystać z uwagi na majestatyczną postawę Królowej. Jednak
ogarnięta miłością, nie wiadomo jak, znalazłam się na kolanach
Matki Bożej na wprost siedzącego Pana Jezusa-Dzieciątka.
Początkowo nieśmiało odczuwałam Jej bliskość, a niebawem dusza
moja skakała radosna, sięgając aż do Pięknej, Ciemnej Twarzy
z rysą. Nawet ośmieliłam się pytać, dlaczego zadano Jej cios
w twarz. Otrzymałam odpowiedź, że to zło jej nie lubi, bo wiele
dusz przyprowadza Synowi. Duchowo odczuwałam, że przemieszczałam
się bardzo szybko od twarzy do kolan i odwrotnie, a sięgałam
aż do policzków, całując je z miłością i ogromną radością.
Nie wiem, jak długo trwało to moje duchowe „przesiedlenie” z ziemi.
Odczucie przebywania na kolanach Mateńki i Jej obecność trwały
jeszcze przez długi czas po Mszy św.
(7.10.1999r., Częstochowa, Jasna Góra)
M.: W drodze powrotnej oczami mojej duszy ujrzałam krzyż z Ciałem
Pana Jezusa. To była wizja krzyża, na który złożyły się wszystkie
krzyże widziane przeze mnie w moim życiu. Wiedziałam, że to jest
ten Jeden, Prawdziwy! Gdy przylgnęłam do Stóp przybitych, moja dusza
otrzymała wiadomość, aby zbliżyć się do Oblicza. To było przyciągnięcie
od Stóp do Głowy Najświętszej! Byłam obezwładniona bliskością i Miłością,
w której się znalazłam. Moja głowa spoczywała na prawym Ramieniu Pana,
w bliskości Jego Oblicza. Odczucie żywego Pana, udręczonego, ukrzyżowanego,
a tak kochającego, było dla mej duszy olśniewającym i prawdziwym przeżyciem.
To tej miłości szukałam całe swe życie, tak słodkiej i tak cudownej!
Teraz ujawniona, w zbliżeniu mej duszy do Boga, kochającego nędzną ludzką
istotę, uświadamia mi wielkość Boga, który żywym jest i dającym Siebie,
dającym Miłość. Pan Jezus mówił do mego serca cudowne słowa Miłości Jego
do mnie, nędznego stworzenia. W tych pięknych i cudownych chwilach widzenia
oddawałam Mu wszystko, co mogłam – moje serce, wolę, życie, radości i smutki,
przyrzekając wierną służbę.
(9.05.2003r., Kraków, Kościół oo. Kapucynów)
M.: (Widzenie) Byłam pod krzyżem, jeszcze nie zdążyłam nic
powiedzieć Panu, gdy duchowo ujrzałam i odczułam wyraźnie osuwające
się Ciało Najświętsze z krzyża… w moje wyciągnięte, obejmujące
Je ramiona.
(17.10.2003r., Solec, Kościół św. Mikołaja)
M.: (Widzenie) Ujrzałam duchowo wiele serc, one żyły, pulsowały,
było ich coraz więcej, już nie byłam w stanie duchowo utrzymywać je
w dłoniach tylko, jakby zagarniając, oddawałam. Serca te znikały,
ale ciągle napływało ich coraz więcej, więcej, wówczas oddawałam
te serca z całego świata stanami, narodami. W pewnym momencie
usłyszałam, by i towarzysząca mi An. oddała swe serce Maryi.
Szepnęłam więc do An. o życzeniu Matki Bożej. Wielce szczęśliwa
oddawałam serca ludzkie, dziękując za taką możliwość. W drodze
powrotnej do Krakowa Matka Boża określiła cel naszej podróży
jako spełniony, a polecony przez Syna. Prosiła, aby oddawać
serca ludzkie przez Nią – dla Syna, gdy tylko stanę
przed Jej Obliczem.
(8.12.2003r., Kraków, Bazylika Trójcy Świętej)
M.: (Widzenie) Pan ukazał mi się! …Król w szacie purpurowej
i złocistej, dostojnie, w koronie, cudownie lśniący, jasny,
pięknie skrzący delikatnymi blaskami. Poczułam w duszy swej
uniesienie radością i miłością oraz spełnienie tęsknego oczekiwania.
Dłoń Pańska zatrzymała się w oczekiwaniu na podanie mojej, a gdy ją
podałam, poczułam się całkowicie pewną, odważną. Gdzieś byłam
prowadzona w górę, płynęłam onieśmielona obecnością Pana mego,
wpatrzonego we mnie. Powiedział mi, że znam już te drogi,
a Ojciec radosny będzie, gdy stanę przed Nim. Nagle stanęłam
u podnóżka Tronu, patrząc oczami duszy na najbliższy dla mego
wzroku postument, a na nim nogi do kolan okryte szatami.
Wszystko, co widziałam, było monumentalne i wielkość ta
sprawiała moje onieśmielenie i świadomość …że jestem
u Stóp Boga Ojca. Choć wytężałam swój wewnętrzny wzrok
nie mogłam dojrzeć wyraźnie postaci w całości.
(22.11.2005r., Kraków, Spotkanie modlitewne KMM)
Matka Boża: Jestem z wami, z każdym z was!
M.: (Widzenie) Ujrzałam piękne stopy zstępujące z góry,
jakby ktoś podtrzymywany leciutko je opuszczał. Odczułam
wyraźnie obecność Matki Bożej i aniołów towarzyszących, których
wcześniej zawezwaliśmy do modlitwy. To wszystko, co ujrzałam,
zatrzymane było w jasnej chmurce, na niej zawisło i trwało
przez czas modlitwy. Pod koniec spotkania znów zobaczyłam
poruszające się z wielkim wdziękiem stópki, unoszące się
w górę powolutku.
(12.10.2006r., Kraków, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia)
M.: (Sen) Jest Msza św., klęczę u stopni ołtarza przy trumnie.
Widzę kapłana trzymającego Najświętszy Sakrament w monstrancji,
którą przekazuje mnie. Trzymam Pana Jezusa, wielbiąc i oddając
Mu cześć i widzę, jak Hostia i monstrancja powiększają się.
Moje uwielbienie trwa. To był bardzo wyraźny sen. Prosiłam
Pana Jezusa o wyjaśnienie. Teraz przekazuję ci Siebie,
abyś niosła Mnie światu. Coraz bardziej widoczny będę w tobie.
Sprawy dawne nie obchodzą cię już, idziesz ze Mną!…
(1.02.2007r., Kraków, Spotkanie modlitewne KMM)
M.: (Widzenie) W czasie cichej Adoracji ujrzałam nagle
obecność wielu dusz świętych i innych (?), które przychodziły
w niekończącym się pochodzie, zatrzymując się chwilę, by jakby
skłonić się, czy też dać znać, że są z nami, z Kołem Miłości Miłosiernej (KMM)
. Przechodzili w kolejności i porządku, udając się w drogę powrotną,
jakby zanikając, a podchodzili następni. Odczuwałam wielką radość
i pokój, a następnie zdumienie tym duchowym przeżyciem.
Pan Jezus: To jest właśnie Koło Miłości Miłosiernej! …
(24.05.2007r., Kraków, Kościół MB od Wykupu Niewolników)
M.: Pan schylał mi delikatnie głowę do upraszania w intencjach światowych.
Po chwili odczułam wysłuchanie, a moja dusza była uniesiona.
Z wysoko umieszczonego krzyża spłynęła kropla Krwi wprost do
mego serca, które było jakby otwarte, w przygotowaniu na Jej
przyjęcie. W błogości i zjednoczeniu z Panem pojęłam, że było
to właśnie powierzenie się Sercu Pana, czego żądał. Usłyszałam,
że wszystko będzie wyjaśnione w czasie oczekiwania, czuwania nocnego.
(12.09.2009r., Kraków, Filharmonia)
M.: (Widzenie. Koncert orkiestry chińskiej.) Ujrzałam Chiny jako ląd
o wyraźnie zaznaczonych granicach na kuli ziemskiej. Patrzyłam
z góry, jakby z samolotu, kosmosu. Widziałam wielki obszar.
Z prawej strony lądu było morze, głębia oceanu. Ląd był
łagodny w kolorze żółto-zielonym, chociaż zieleń dominowała,
a czasem przebijała czerwień. Widziałam ludzi pracujących,
poruszających się na polach uprawnych. Niewielu z nich
patrzyło w górę, w niebo, w słońce, bo byli bardzo
zajęci pracą. Młodzi i starzy oraz dzieci pracowali
jak mrówki. Bardzo byli wszyscy zabiegani. Taka krzątanina.
Z wysokości Pan Najwyższy przesyłał im promienie Swej łaski,
ale oni tego nie spostrzegali. Te promienie to Miłość Boża,
która pragnie dosięgnąć serc ludzkich, każdego z tego tłumu
ludzkiego, ale każdy był tak zajęty!
(26.03.2010r., Giebułtów, W domu An. i Ł.)
M.: (Widzenie) Odczuwam i widziałam duchowo, zbliżającą się
od góry, postać Matki Bożej prowadzącej kogoś, kogo nie
rozpoznawałam. Dopiero w momencie całkowitego zbliżenia
tej przyprowadzonej postaci ujrzałam ją siedzącą naprzeciw
mnie zwróconą profilem. Wówczas dostrzegłam wyraźnie rysy
twarzy i charakterystyczny kształt nosa (Fryderyka Chopina).
Odczułam delikatną, lekką duszę, przepojoną anielskością,
jakby przejrzystą. Dusza ta powiedziała do mnie, że dano
czas dla spokojnej rozmowy naszej.
(4.11.2010r., Kraków, Kościół parafialny)
M.: (Widzenie) Ujrzałam Rodziców jakoby w uniesieniu,
w górze, trzymających się razem, w miłej jasności, bardzo
radosnych. Powiedziałam:” Mamuńku, Tatusiu! Tak się cieszę …
i dziękujmy wspólnie Panu Najwyższemu za Jego Miłość i radość,
których nam udziela – Wam, i mnie tu, na ziemi.”